Mało znane dzieła z Historii Sztuki
do których warto odwołać się w wypracowaniu
Pewnie większość z Was zastanawia się, jak sprawić, żeby Wasze wypracowanie na maturze z historii sztuki stało się bardziej oryginalne i wyróżniające spośród tysięcy innych maturzystów… Ten wpis pomoże Wam w odpowiedzi na to pytanie i przedstawi przykładowe 5 dzieł, których naprawdę warto użyć! Mało znane dzieła mogą naprawdę niesamowicie wzbogacić Twoją pracę.😉
Często uczniowie boją się odwoływać do przykładów, których nie ma w podstawowym „kanonie maturzysty”. Ale tak naprawdę nie ma czego! A dlaczego? Ponieważ „kanonu” tak naprawdę nie ma! Zwykle myślimy, że takie niedoprecyzowanie, „co konkretnie powinienem/powinnam umieć”, zdecydowanie nie jest ułatwieniem. Ale wydaje mi się, że dzięki temu każdy zdający ma właśnie ogromne pole do popisu.
Komisję egzaminacyjną zaskoczycie wtedy, kiedy pokażecie, że historia sztuki naprawdę Was jara! Bo do „Małżeństwa Arnolfinich” Jana van Eycka, „Narodzin Wenus” Sandro Botticellego czy „Gwieździstej nocy” Vincenta van Gogha może odwołać się każdy… Te obrazy są wspominane nawet w podstawówce podczas lekcji plastyki, więc staraj się przedstawić jak najwyższy poziom zainteresowania przedmiotem!
Spróbuj znaleźć swój zestaw pięciu dzieł, które szczególnie uwielbiasz a nie są tak powszechnie znane. Zapamiętaj je i podaj jedno z nich jako przykład lub poparcie twojej tezy podczas pisania wypowiedzi. Gwarantuję, że odmieni to jakość Twojej pracy o 180 stopni.😉
Oczywiście (ważna uwaga ode mnie) – NIE podawaj TYLKO tego typu dzieł. Jednak egzamin maturalny jest pewnego rodzaju schematem i ma sprawdzać głównie tę typowo szkolną wiedzę. Ale uwierz, że wywołasz na twarzy egzaminatora uśmiech, kiedy w końcu spośród tysięcy takich samych prac trafi na Twoją – zupełnie autorską. Zrealizujesz to właśnie poprzez dodanie tej nawet niewielkiej, ale jednak osobistej refleksji!
Czy tylko matura z historii sztuki?
Otóż nie! Jak wielu polonistów niesamowicie docenia tak rozwiniętą wiedzę swoich podopiecznych… Zapewniam Cię, że odwołanie się do historii sztuki w każdej postaci niesamowicie wzbogaci Twoją rozprawkę lub interpretację utworu.
Sama w zeszłym roku podeszłam do matury z polskiego na poziomie rozszerzonym. I w mojej rozprawce cały jeden akapit poświęciłam na odwołanie się do „Rozstrzelania powstańców madryckich” Francisco Goi. Co to mi dało? Wynik 95% i niesamowitą satysfakcję podczas pisania.
Sztuki piękne, czyli między innymi literatura i sztuka nie bez powodu są zebrane w tę jedną kategorię. Potrafią tak uzupełniać się wzajemnie, że naprawdę aż żal z tego nie skorzystać… Dlatego do czytania dalej zachęcam nie tylko maturzystów piszących egzamin z historii sztuki, ale też tych, którzy zdecydowali się na polski bądź historię!
Mało znane dzieła – moje propozycje
Mało znane dzieła – Mary Cassatt
Mam nadzieję, że autorka wbrew tytułowi całego wpisu jest Wam choć trochę znana.😉 Jeśli nie – nic nie szkodzi! Mam nadzieję, że kiedyś w przyszłości pojawi się tutaj wpis dotyczący wybitnych kobiet w dziejach sztuki. Ale do tego czasu wszystkich niezmiernie zachęcam do zapoznania się z jej twórczością. I nie tylko, ale też chociażby z jej rówieśniczką – Berthe Morisot (której przykładowo obraz „Kołyska” jest często reprodukowany – ale właśnie, reszta bardzo często nie).
A tymczasem wrzuciłam poniżej obraz Mary, który zatytułowany jest „Summertime” z 1894 roku. Aktualnie podziwiać go możemy w Ameryce, a dokładniej na wystawach Terra Foundation for American Art odbywających się w ich budynku w Chicago.
Od razu zaznaczę bardzo ważną informację. Pod względem maturalnym zupełnie nie jest wymagana i koniecznie potrzebna wiedza na temat tej fundacji i szczegółowych danych odnoszących się do tego dzieła. Jednak myślę, że jest to dość ciekawa kwestia, którą warto wiedzieć nawet dla siebie samego. I spokojnie – nie będę się tutaj rozpisywać na ten temat. Prostymi słowami mówiąc, jest to fundacja, która współpracuje z różnorodnymi innowacyjnymi wystawami dzieł sztuki. Wspiera też programy edukacyjne i badania naukowe. A to wszystko dzieje się z pomocą ich własnych, wystąpień, prezentacji, wpisów, ale również wystaw artystycznych zawierających posiadane przez nich zróżnicowane kolekcje sztuki.
Jeśli zainteresowało Cię to, co robią i chciałbyś/chciałabyś dowiedzieć się dużo więcej o ich inspirującej pracy, tutaj wklejam link do ich strony internetowej.
To dokładnie w ich kolekcji, w Chicago, znajduje się pierwszy z obrazów przedstawiający „moje” mało znane dzieło.
Pierwsze, co już na pewno zauważamy od razu to to, że jest to dzieło do bólu impresjonistyczne. (Też dlatego pokazuję je jako pierwsze – kocham impresjonizm…). A fakt, że tak dobry obraz wykonała impresjonistka, a nie impresjonista, sprawia, że staje się on niesamowicie wyjątkowy.
Jakie cechy sprawiają, że tak od razu wiemy, że to impresjonizm?
- Przede wszystkim dukt pędzla – spójrz, jak dokładnie widać zamaszystą kreskę grubej, czystej farby na powierzchni płótna. Charakteryzuje to od razu charakter ich kreski – bardzo wrażeniowy.
- Właśnie – pociągnięcia czystym kolorem – impresjoniści mieszali farby dopiero na powierzchni obrazu, a nie wcześniej, na paletach.
- Dzięki temu ich prace stawały się bardzo materialne – tworzyli fakturę malarską za pomocą impastów (czyli grubo nakładanej farby, która wystawała poza płaskie płótno).
- Światłocień, który zmienia kolory, nasycenia, odcienie i czystość barw. Było to zupełnie innowacyjne podejście. Zupełne zaprzeczenie wszystkiego, co działo się wcześniej w malarstwie.
- Przedstawiona jest zwykła, codzienna scena – tutaj akurat czas spędzony w spokoju na łódce
- Ucięty kadr – oj akademicy pogardziliby takim zakomponowaniem sceny…
- Szkicowość przedstawienia – impresjoniści nie „łuskali” swoich dzieł, kreując dokładnie wszystkie elementy. Tak naprawdę jeśli przyjrzymy się bliżej, to cała praca jest zbiorem plam i kresek, które sugerują nam całość przedstawienia.
Jak widać – to dzieło zawiera w sobie praktycznie wszystkie, a już na pewno najważniejsze cechy malarstwa impresjonistycznego. Dlatego szkoda tak porzucać tego typu przykłady na rzecz tylko tych w 100% znanych społeczeństwu.
Osobiście dla mnie z tego obrazu wypływa pewien pierwiastek kobiecy. Może dzieje się tak przez to delikatne przedstawienie. Może przez gamę barwną skupiającą się wokół dość kobiecych, subtelnych i zawężonych do fioletów, błękitów i różu odcieni. Wszystko razem buduje pewien klimat, który sprawia, że uśmiechamy się, patrząc na „Summertime” Mary.
Matura z Historii Sztuki – nie tylko ciągłe kucie i brak przyjemności!
Na maturze z historii sztuki każdy przypomni sobie „Impresję – wschód słońca” Moneta albo „Śniadanie wioślarzy” Renoira i możliwe, że odwoła się do nich w wypracowaniu. A jeśli Ty oprzesz swoją analizę o podobnie znane dzieła, ale dodatkowo wspomnisz w kilku słowach o twórczości Mary Cassatt – niesamowicie wzbogacisz tym swój tekst. Zadziwisz pozytywnie egzaminatorów i gwarantowane, że dostaniesz więcej punktów.
Chciałabym, żeby ten akapit wpisu zachęcił Cię do dalszych poszukiwań i zagłębienia się w mało znaną twórczość Mary Cassatt. Nawet jeśli to dzieło nie przypada Wam do gustu, możliwe, że zauroczysz się innym… albo innymi…😉
Pamiętaj, że matura nie musi być tylko przykrym obowiązkiem, ale może stać się czymś niesamowicie przyjemnym. Wtedy nawet nie zauważysz, że uczysz się czegoś „byle mieć jak największy procent na egzaminie”. Powiedziałabym raczej: „byle być jak najbardziej usatysfakcjonowanym z posiadanej wiedzy”.😉
Mało znane dzieła – wczesna twórczość Pablo Picasso
Tego Pana zna chyba każdy! No i właśnie… jakie ma to mieć niby powiązanie z tytułem tego wpisu… Jednak każdy maturzysta doskonale zna, a amator sztuki kojarzy takie dzieła jak:
- „Portret Gertrudy Stein”
- „Portret Dory Maar”
- „Panny z Awinionu”
- „Płacząca kobieta”
- „Guernica”
To zdecydowanie nie są mało znane dzieła, którymi możesz szczególnie zabłysnąć. Ale jasne – ich znajomość jest bardzo potrzebna i często też wystarczająca!
Ci, którzy bardziej interesują się sztuką Picassa i trochę dokładniej przejrzeli podręcznik do Historii Sztuki, pewnie też są w stanie wymienić kilka jego dzieł z „okresu błękitnego” lub „okresu różowego„. Wiedzą na przykład, że jedna z faz jego specyficznego stylu malarskiego nazywa się „fazą analityczną” i znają przykładowo „Portret Ambroise Vollarda”. I super! Myślę, że są to niesamowicie dobre początki Twojej historii z Picassem!
Ale wielu początkujących miłośników historii sztuki często na początku myśli, że Picasso „po prostu nie umiał rysować”. Bardzo często zdarzało mi się słyszeć takie wypowiedzi turystów podczas zwiedzania muzeów. „Nie wiem, czemu ten Picasso to taki wielki malarz, też bym tak namalował. Co w tym trudnego…”.
Wtedy takiej osobie należy pokazać na przykład takie studium:
Jest to rysunek, który wręcz przypomina nam te wykonywane przez Rafaela, prawda? Ilu z Was powiedziałoby, że jest to dzieło XX wiecznego artysty, który w swoich najwybitniejszych dziełach „przestawiał części twarzy i deformował proporcje”? No właśnie… zwrot o 180 stopni!
Dzięki temu chcę Was wszystkich zachęcić do głębszego studiowania życiorysów i twórczości tych najważniejszych artystów. Historia Pablo Picasso jest oczywiście jedną z najbardziej rozbudowanych i niesamowitych, ale to dzięki temu właśnie warto od niego zacząć! W Internecie, książkach, albumach czy na You Tubie odnajdziecie masę informacji, które pozwolą Wam pokochać nie tylko jego „Panny z Awinionu”.😉
Mało znane dzieła z dzieciństwa Picassa – co wtedy się działo?
Wielu mistrzów na przestrzeni wieków musiało dojrzeć, wyuczyć się rysunku w wielu warsztatach malarskich czy szkołach. Żeby dojść do takiego poziomu rysunkowego, który widzimy na powyższym zdjęciu, poświęcali całą swoją młodość. Picasso narysował ten powyższy tors w roku 1893. To znaczy, że miał wówczas 12 lat!
Tak, był tego rodzaju „niesamowitym” dzieckiem, które od razu łapało wszystko, co się do niego mówi. Pewnie teraz Ci, którzy wcześniej mówili, że jego sztuka nie jest sztuką, teraz pomyślą: „a no dobra… to jednak chłop miał talent”! (Swoją drogą – bardzo ciekawy temat do dyskusji – czy talent istnieje?)
Spór o istnienie talentu już może pomińmy, ale na pewno trzeba przyznać, że Picasso rysować potrafił!
Co się więc stało, że zamiast tworzyć dzieła, o które Salony paryskie by się zabijały, wolał przestawiać nosy i oczy swoim portretowanym?
Ale po co to na maturze z historii sztuki?
To pytanie, które pewnie część z Was zadała sobie, widząc już pierwsze zdanie w tym akapicie. I nie dziwne! Ponieważ zupełnie nie uważam, żeby to były informacje totalnie niezbędne, żeby zdać maturę z historii sztuki. Jedyne, na czym mi zależy, pisząc ten wpis, to zachęcić Cię do poznawania historii sztuki zupełnie osobiście. Chcę pokazać Ci kilka fajnych ścieżek, które możesz wybrać, aby Twoja nauka była po prostu dla Ciebie ciekawsza.
W tym wypadku posłużę się przykładem tematu wypracowania, które możesz dostać na maturze z historii sztuki. Dajmy na to, że po rozwiązanym teście otwierasz ostatnia zadrukowaną stronę arkusza, gdzie masz dwa tematy do wyboru. Jednym z nich okazuje się być „Na podstawie wybranych dzieł i twórczości artystów opisz i przeanalizuj zmiany zachodzące w sztuce na przełomie XIX i XX wieku.”
Przypominasz sobie, że to kubizm jest jednym z najważniejszych ówcześnie nutów i oczywiście sięgasz po Picassa. Jest oczywiście wiele możliwości dobrego rozpoczęcia akapitu, który będzie opowiadał właśnie o sztuce kubizmu. Jednak:
- jeśli od początku pokażesz egzaminatorowi, że wiesz, kto rozpoczął ten specyficzny, ale jakże ważny okres w sztuce XX wiecznej
- gdy pokażesz, że Twoja wypowiedź jest bardzo dobrze przemyślanym ciągiem przyczynowo skutkowym
- oraz pochwalisz się, jak bardzo rozbudowaną masz wiedzę na ten temat (nawet kiedy tylko zaznaczysz w postaci jednego zdania, co działo się w dzieciństwie Picasso)
– NA BANK ZAPUNKTUJESZ!
Serio, taka wiedza, która z pozoru wydaje się Wam trochę nieużyteczna, bo wielu chce po prostu przyzwoicie napisać maturę, przydaje się. Co więcej – ona Wam pomoże w skonstruowaniu dobrej merytorycznie i strukturalnie wypowiedzi. Łatwiej będzie Wam stworzyć ciąg przyczynowo skutkowy i wpleść w niego wybrane dzieła popierające Waszą tezę. Czemu więc nie uczyć się od razu w taki sposób, aby później, w przyszłości było łatwiej.
Warto szukać swoich największych zainteresowań!
Dodatkowym plusem jest, że tak naprawdę historię sztuki i zachodzące w niej zmiany na przestrzeni wieków zrozumiesz dopiero, gdy poznasz fundamenty i początki, z których te „nowości” wyrosły.
Dlatego właśnie uczymy się najpierw starożytności, żeby zrozumieć renesans i barok, które zresztą same miały wpływ na kolejne i kolejne epoki. Nie dałoby rady najpierw przestudiować Villi Rotondy Palladia, a dopiero później poznać antyczną filozofię, założenia i sztukę. Tak też fajnie wiedzieć, z czego Picasso i inni dość „awangardowi” na tamte czasy artyści wychodzili, żeby zrozumieć zmiany, które wdrożyli w sztukę współczesną.